niedziela, 22 lutego 2009

zostało dwa miesiące i kilka dni...


>> morze z dedykacją dla Karoliny <<



A my trwamy w pracy

obrazy schną

sztuka powstaje

z Karoliną kujemy

Michał reżyseruje

pogodę zamówiliśmy u szamanów

jeszcze tylko dwa miesiące i kilka dni


wiecie jak to zleci

ale coraz mniej się boję


ps.. wyskoczyłem z samolotu...


mati




zestawiam znowu

zbutwiałe drewno

wbijam zardzewiałe gwoździe

wmurowuję poodpryskiwane kamienie

by odbudować znowu

to stare mieszkanie

zwane mną...

być może tym razem zbuduję

jaskinię na drzewie

z pięknym ogrodem pod balkonem

lub domek na skałach

z widokiem na morze

tuż koło starej latarni

na wprost

gwiazdy polarnej

pod łapą

wielkiej

niedźwiedzicy...








o mnie:


muszę malować, bo to jest właśnie moje życie,

coś co muszę robić, czym jestem, malarstwo to ja,

ja jestem moimi obrazami, każdy kto mnie czuje,

widzi co jest w moim wnętrzu, to co ja czuję,

już nie uciekam, już starczy,

jestem...





Krztuszę się jednym wstrzymanym oddechem

patrzę na siebie.

patrzę na siebie i widzę, że

patrzę na siebie i widzę, że

Perli się szarość pustego spojrzenia.

Spojrzeć się boję, a odwrotu nie ma,

Nic do widzenia, nic do powiedzenia.

Ktoś kiedyś zapytał Buddę o długość ludzkiego życia. "Życie trwa tyle, ile moment pomiędzy wdechem a wydechem" - odparł Budda. Nie wnikajmy w to czy to krótko czy długo. W każdym razie widać wyraźnie, ze pogrążenie się we wspomnieniach albo snucie wizji przyszłości stanowi zgubny nawyk umysłu, pozbawiający nas szansy na pełne przeżywanie naszego powszedniego "tu i teraz".

Przeszłość jest wspomnieniem - na ogół niejasnym i zniekształconym, a przyszłość jedynie fantazją. W rzeczywistości tej chwili - obie nie istnieją. Dlatego przewodnik karawany w Alchemiku mówi do Santiago, że szczęśliwym człowiekiem stanie się on dopiero wtedy, gdy nauczy się istnieć w teraźniejszości. Wtedy jego życie zamieni się w wielkie święto, we wspaniałe widowisko.

Wytężamy nasze siły i umysły, zabiegamy o dyplomy, rzeczy, zaszczyty i sławę, gromadzimy informacje, kochamy się, upijamy i modlimy, ale szczęścia nie znajdujemy. Co najwyżej - powierzchowne i krótkotrwałe przyjemności. Pierwszym krokiem w wędrówce ku szczęściu musi być uprzytomnienie sobie tego, ze szukamy go tam, gdzie go nie ma.

Większość z nas sądzi, że tylko wtedy będziemy szczęśliwi, gdy życie spełni nasze warunki; że odnajdziemy sens i miejsce na Ziemi dopiero wtedy, gdy pojawi się ukochana osoba, zrobimy zawrotną karierę albo gdy odbędziemy podróż dookoła świata. Uzależniając nasze szczęście od spełnienia wyobrażeń o tym, co powinno się wydarzyć, śnimy nasz niespełniony sen o szczęściu.