piątek, 10 kwietnia 2009

co jeszcze trzeba zrobić...?
może coś jeszcze zmaluję...


może trochę powyję do księżyca...



a może powłóczę się
między latarniami
a ciemnymi zaułkami...

światło i cień...

światłocień...


schodami w górę...
schodami w dół...


i otworzyć się
do końca
dać wszystko
z siebie
emocje
drżące ręce
na koniec
każdego
malowanego
obrazu...

jeszcze zmrożona strzecha


tyle motyli w brzuchu...
że czasami wariuję...
wczoraj zmieniłem całkowicie koncepcję
pokoju szwejka
jest teraz
naprawdę słonecznie...
i kominek...


już święta...


wszystkim, którzy są ze mną
wspierają mnie

pomagają

czytają


życzę spokojnych świąt

wielkanocnej zadumy